Kuchnia biwakowa w pełnej okrasie

Kuchnia biwakowa w pełnej okrasie

11 kwietnia, 2022 Wyłączono przez sklep-rowerowy

Nie zna życia kto nie spał na dziko pod namiotem. Rowerowa eskapada połączona z takim rodzajem noclegu jest niezapomnianą przyjemnością. Ktoś może uznać to za fanaberię – w aktualnych warunkach, gdy ogrom ofert turystycznych przytłacza każdego szukającego. Kiedyś było to prostsze, a nocowanie dzięki gęstej sieci schronisk młodzieżowych PTSM – dużo łatwiejsze. Niestety, sieć PTSM, jak i sama organizacja chylą się ku smutnemu upadkowi. W całym województwie podlaskim jest dziś w sezonie czynne jedno jedyne schronisko (Białystok) – tak dla przykładu.

Jeśli więc chcemy jechać po swojemu, nocowanie tam gdzie chcemy jest obowiązkowe. Zresztą, zbiega się to z rozwojem idei tak zwanego bushcraftu. Rozbijanie się poza obowiązującymi standardami, poleganie na własnym wyposażeniu, chęciom i możliwościom rozwija i uczy odwagi, cierpliwości i samodzielności. I jest zwyczajnie tanie.

Sprawdź również


Kuchnia biwakowa – smak swobody

Najlepszym, nieodzownym walorem takiej filozofii jest wolność. Jadę ile chcę i jak daleko chcę. Kiedy złapie mnie noc – to znajduję miejsce i idę lulu. Ale to nie tylko rower – to także wycieczka piesza, samochodowa, kajak. Słowem – każdy może jeśli chce. Po rozbiciu obozu, wywieszeniu sporządzonego ręcznie prania pozostaje najważniejsze – jedzenie. Kuchnia biwakowa to specyficzny jadłospis. Z jednej strony mamy ultranowoczesne jedzenie liofilizowane, z drugiej – czasami najdzie nas chęć na coś treściwego. Kto skosztował podgrzanej konserwy z chlebkiem, wie co dobre.

Zupełnie jak Jerzy Kukuczka. Słynny himalaista nie przepadał za batonikami i innymi odżywkami. Uwielbiał kluski śląskie (po zdobyciu 14 ośmiotysięczników ekipa zrobiła mu 14 klusek) i kiełbaskę. Nie wyglądał też jak dzisiejsi herosi wspinaczki. A mimo to sięgał zenitu ludzkich możliwości. Jedząc gulasz może nie będziemy mistrzami himalaizmu, ale klimatu i atmosfery nie odmówi nam nikt.

Kuchnia biwakowa nad jeziorem

Konserwy – sposób na dobry posiłek

Żeby taki dziki kemping z konserwami był kompletny potrzebna nam jest kuchnia biwakowa, która będzie sprawdzona i smaczna. Ofertę tego typu ma polski Arpol – spółdzielnia spożywcza z Zielonej Góry, która od pokoleń dostarcza konserwy dla polskiego wojska. Cechuje je prostota przyrządzenia – wystarczy podgrzać. Można też zjeść na zimno prosto z puszki. Puszki są na tyle uniwersalne, że podgrzejemy ich zawartość na każdym mądrze skonstruowanym ognisku, a porcje jakie możemy uzyskać nakarmią niejedną zmęczoną wędrówką duszę.

Wojskowe z definicji jedzenie musi spełniać określoną rolę w kwestii wytrzymałości i trwałości. A mimo to być zdrowe i nie powodować problemów żołądkowych – dlatego też kuchnia biwakowa Arpolu jest w pełni certyfikowana. Producent oferuje solidne porcje świetnego jedzenia, które przy wieczornym ogniu na pewno znajdą wielu amatorów. Możemy kupić między innymi takie produkty jak:

Część produktów możemy zakupić w dużych puszkach 850g (ceny około 12-15zł) lub mniejszych 300g – tu koszty oscylują wokół zaledwie 6 zł.

Posiłek przygotowany w kuchni biwakowej

Komandosi, baczność!

Konserwy Arpolu mogą być ciekawą alternatywą i urozmaiceniem dla wszystkich uprawiających zaawansowany bushcraft i amatorski kemping. Przede wszystkim, są odporne na aurę i nie psują się jeśli nie są otwarte. W wypadku produktów takich jak ryby, wędliny czy nabiał jesteśmy zobligowani zjeść je relatywnie szybko. Konserwa może być naszą rezerwą strategiczną i zapewnić kalorie wtedy, kiedy inne możliwości zawiodą lub będziemy od nich czasowo odcięci.

kuchenka turystyczna

…i smacznego!

Kuchnia biwakowa to dla wielu z nas okazja do wyjścia poza strefę komfortu. Dlatego też w jakiś sposób jest to narzędzie naszego rozwoju. Możemy dzięki biwakowaniu znaleźć się w zupełnie innym, ciekawszym i bardziej kolorowym świecie, w którym to my decydujemy jak smakuje nasza wolność. Dobra kuchnia biwakowa na pewno nam tego smaku nie zabierze – a wzbogaci.