Mandaty dla rowerzystów w 2022 roku – Czy rowerzyści będą mieli coraz gorzej?
28 lutego, 2022Pewien krewki pan w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego wykosił wszelką konkurencję w kategorii szaleństwo roku. Dwukrotnie został złapany na rowerze jadąc pod wpływem. Jednego dnia, na tym samym rowerze – czy na tym samym „dopalaczu”, pewni nie jesteśmy. Dublet spotkań z funkcjonariuszami Policji zakończył porażającą kwotą mandatów na sumaryczną liczbę 5000zł. Nowy taryfikator mandatów dla rowerzystów stał się problemem – wrzucił nas w wielki wir, obejmujący wszystkich uczestników ruchu. Zdobycie tak horrendalnego mandatu nie było trudne – nowy taryfikator zastąpił stary z 1997 roku, a stawki w nim są znacznie wyższe.
Czy mandaty dla rowerzystów to tylko narzędzie represji, czy też problem który powinniśmy jako specyficzna społeczność poruszać? Przyjrzyjmy się problemowi bliżej.
Mandaty dla rowerzystów – bać się czy nie?
Z podniesienia stawek mandatów dla kierowców pojazdów mechanicznych jako uprawiający aktywność sportową w tym samym obszarze powinniśmy się cieszyć. Wiem, brzmi to absurdalnie, zwłaszcza że sami jesteśmy kierowcami, ale kiedy mija nas kolejny gość z prędkością światła znaną z filmu Star Trek, odległością od naszej nogi mierzoną we włosach i to najczęściej w terenie zabudowanym – po raz enty nie da się zacisnąć zębów. Jeśli w tej materii nowy taryfikator wepchnie w końcu polski ruch drogowy w okowy cywilizacji zachodniej, jesteśmy za.
Dlaczego? Bo lęk przed mandatem zmusi niektórych do zdjęcia nogi z gazu. To sprzyja bezpieczeństwu. Jednocześnie wzrosły też stawki mandatów dla nas. Więc i my i kierowcy będziemy bardziej uważać. I o ile nie będzie to drogą do zwyczajnego dojenia nas z pieniędzy, wszystko jest ok. Zadziwiające, że po przekroczeniu zachodniej granicy kraju, a nawet wyjeździe do Czech, Słowacji, Węgier – polski kierowca staje się wzorem. Dlaczego? Bo boi się wysokiego mandatu który dodatkowo po prostu może mu zostać przyznany.
Mandaty „rowerowe” to trochę inna bajka – nie sądzimy, by na każdym zakręcie czyhał na nas patrol gotowy sprawdzić czy jedziemy przepisowo. Z drugiej strony kary dla rowerzystów są przewidziane. Oto najpoważniejsze wykroczenia z kwotami kar z nowego taryfikatora:
- Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu lub wchodzącym na nie – od 50 do 500 zł
- Jazda bez wymaganego oświetlenia od zmierzchu do świtu (oraz w tunelu i złych warunkach przejrzystości powietrza) – 200 zł
- Korzystanie podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku przez kierującego pojazdem – 500 zł
- Wjazd na przejazd kolejowy z zamkniętymi zaporami lub włączoną sygnalizacją świetlną – 2000 zł
- Po spożyciu alkoholu (między 0,2 a 0,5 promila) – 1000 zł, nietrzeźwy – 2500 zł
- Wyprzedzanie pojazdu z niewłaściwej strony – 1000 zł
- Jazda parami obok siebie w taki sposób, że utrudnia to przemieszczanie się innym – 200 zł
Czy nowe mandaty dla rowerzystów to dobry ruch?
Fajnie, że ustawodawca zauważył że jazda bez świateł i z telefonem w ręku jest niebezpieczna. Wzrosły stawki za największe wykroczenia, i mamy nadzieję, że jest to przede wszystkim obliczone na wzrost bezpieczeństwa. Wszyscy powinniśmy mieć światła, kaski, jechać przepisowo, szanować innych na drodze czy ścieżce. Ale wymagać też szacunku dla siebie. Z chodnika przegoni nas co drugi pieszy, a czy poprosiliście kiedyś o opuszczenie ścieżki rowerowej pieszego? No tak, my też nie.
Mandaty możemy otrzymać za wiele wykroczeń – część z nich to warte uwagi nowości, jak jazda bez trzymanki czy też zagrażająca pieszym. Trzeba mieć nadzieję, że ruch ustawodawcy jest przemyślany pod kątem naszego wzajemnego bezpieczeństwa i pokojowego współistnienia na drogach i ścieżkach. Wzorcowa w tym zakresie Holandia poszła tu tak daleko, że rowerzysta nie musi nawet sygnalizować skrętu – to kierowca ma na niego uważać. Dążenie do uzyskania takiej kultury ruchu drogowego powinno być naszym celem niezależnie od tego, czy jest nowy taryfikator czy go nie ma.
Bat z dwoma końcami
Nowy taryfikator obejmuje nie tylko mandaty dla rowerzystów, ale także wymierza solenne kary dla kierowców, którzy rowerzystom utrudniają życie. Wiele punktów to elementy wyjęte żywcem z rowerowych koszmarów, które niejeden z nas przeżył. Ile razy rzucaliśmy pod nosem ostre „wiązanki”, gdy jakieś auto zajechało nam drogę, wjechało „na trzeciego” albo minęło w takiej odległości, że centymetr dalej i mielibyśmy darmową depilację łydki? Ile razy zbieraliśmy za plecami niesłuszne obelgi, ile razy ktoś wjechał w kolumnę naszej wyprawy? Teraz to wszystko jest karalne. Taryfikator obejmuje takie wykroczenia jak:
- Wyprzedzanie na przejeździe dla rowerzystów i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejazdu, na którym ruch jest kierowany – 1000 zł przejazd rowerowy zrównano tu z przejściem dla pieszych, brawo!
- Nieustąpienie przez kierującego pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić – 350 zł
- Wjeżdżanie między jadące w kolumnie rowery – 200 zł
- Nieustąpienie przez kierującego pojazdem pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe dla rowerzystów – 350 zł
- Wyprzedzanie bez zachowania bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu – 300 zł dla roweru ta odległość minimalna to jeden metr
Nowe początki?
Nowy taryfikator jak widać zadbał także o prawa rowerzystów. Nie tylko obowiązki, nie tylko kary za oczywiste wykroczenia – ale także dał nam część upragnionego bezpieczeństwa i miejmy nadzieję, nieco ukróci samowolę niektórych kierowców. Oczywiście do jego poprawnego stosowania potrzeba po pierwsze sprawnej Policji, po drugie – na całość trzeba brać poprawkę pod tytułem zwykłej ludzkiej życzliwości i natury. Jeśli ktoś nas minie, nic nam nie zrobił ale zamiast uciekać – przeprasza, jest nadzieja. Jeśli zwykła rozmowa załatwi sprawę bez mandatów – to super. Kiedy ktoś narusza nasze prawa z pełną świadomością – mamy się wreszcie na co powołać.
Mandat dla rowerzysty, mandat za rowerzystę
Nowe mandaty „rowerowe” to obiecujący początek i mamy nadzieję, że nasz jednośladowy świat trochę na tym zyska. Oczywiście jesteśmy przeciwni przechylaniu szali w stronę uzurpowania prawa i traktowaniu uczestników ruchu jako potencjalnego płatnika – co nie jest niestety odosobnionym wyjątkiem. Jednak objęcie nas nowym prawem drogowym, danie wreszcie osłony prawnej dla tego jak jeździmy i po czym – ma sens.
Czy będziemy mieć coraz gorzej? Nie. Jesteśmy w ogromnej większości – i naprawdę trzeba w to wierzyć! – grupą wystarczająco doświadczoną „drogowo”, ogromna część z nas to normalni kierowcy, jesteśmy też wciąż niechronionym uczestnikiem ruchu. Jeśli do tej pory jeździliśmy normalnie, szanując innych i siebie – nic nam nie grozi.