Czym jest kolarstwo przełajowe?

Czym jest kolarstwo przełajowe?

7 stycznia, 2022 Wyłączono przez sklep-rowerowy

W naszej strefie klimatycznej, nie wiedzieć dlaczego nazwanej „umiarkowaną” chociaż potrafi zaserwować mokre i upalne lata oraz długą i niewdzięczną zimę, ta druga pora roku jest wyjątkowo nielubiana. Ciągnie się przerażająco długo, zbyt długo, a dla wielu z nas oznacza to że musimy rezygnować z jazdy na powietrzu i przedkładać trenażery i siłownie nad „żywe”, prawdziwe jeżdżenie aż aura wróci do normy – często znów zbyt krótkiej.

Szukamy więc sposobów, aby ten nasz zimowy niebyt jakoś skracać, ucinać choćby po kawałku z każdej strony, by wyrwać dla siebie trochę upragnionej jazdy. Przy obecnej technologii możemy swobodnie dobrać odpowiedni strój, a postęp w smarach i wytrzymałości materiałowej sprawia, że i rowery wytrzymują coraz trudniejsze warunki. Jeśli do kompletu posiadamy chęci, możemy już próbować sił w niewdzięcznej, ale przede wszystkim nietypowej aurze. Jedną z form takiej aktywności jest kolarstwo przełajowe. To nietypowa, niezwykle widowiskowa i wymagająca forma aktywności sportowej. Czy to dla nas? To się okazuje zazwyczaj po kilku próbach. Niektórzy je uwielbiają, niektórzy – wręcz przeciwnie. Spróbujmy nieco zgłębić temat.

Kolarstwo przełajowe to duży wysiłek

Kolarstwo przełajowe – szosa na błocie

Zwrot „szosa na błocie” przewrotnie, ale niemal idealnie oddaje charakterystykę przełaju. Poruszamy się rowerem, który łudząco przypomina maszynę szosową, włącznie z rozmiarem kół (622) oraz kierownicą typu baranek. Także rama pozbawiona amortyzacji zbliża rower przełajowy do klasycznej szosówki. Tyle że kolarstwo przełajowe to konkretna, finezyjna i mocna godzina jazdy na pełnym gazie, gdzie rower się często nosi (bo teren uniemożliwia jazdę), a przełożenia są dużo wyższe niż w góralu, chociaż mniejsze niż w typowej kolarzówce. Również opony są zdecydowanie inne, o niższym ciśnieniu – Ci, którzy trenują długo i świetnie czują jednoślad, potrafią jeździć nawet na ciśnieniu oscylującym wokół 1 bara, co dla szosy jest warunkiem nie do przyjęcia. Konstrukcja roweru jest podobna, chociaż przełaj jest oczywiście mocniejszy a rama ma większy prześwit, by łatwiej znosić zabrudzenia i pracę w niekorzystnych warunkach.

Przełaj można trenować wszędzie, chociaż wskazany jest jak najbardziej zróżnicowany charakter nawierzchni, bo finalnie zawody w kolarstwie przełajowym to pętla o niewielkiej długości (2,5 – 4 km) którą pokonujemy w ciągu godziny kilka czy kilkanaście razy. Mamy więc tylko jedną możliwość – pełna koncentracja, walka i nieustanna adaptacja do istniejących warunków, które ku uciesze kibiców często zmieniają się w trakcie zawodów, co jest ich częścią. W odróżnieniu od kolarstwa górskiego, gdzie rowerzyści rzadko schodzą z jednośladów, tu robi się to często i kiedy tylko mamy ochotę. Dlatego też rowery mają lekką konstrukcję bez amortyzacji, by łatwo nosiło się je na ramionach czy za górną ramę. Mamy też szybkie pit-stopy, gdzie można wymienić kapcia czy nawet cały rower, ale tylko w wyznaczonej strefie.

Zawody w kolarstwie przełajowym

Vive la difference – czyli przełaj sposobem na jesień i wiosnę

Jest to sport, który często mylimy z MTB, czy maratonami. Różnice są zasadnicze – kolarstwo przełajowe to nie wielogodzinny maraton, a krótka, celna i maksymalnie skupiona godzina jazdy, gdzie oprócz siły i wytrzymałości liczy się też zdolność do adaptacji, wybierania odpowiedniej ścieżki, rozłożenie sił i specyfika ubioru. Mamy więc wymieszanie zaawansowanej techniki, wysokich umiejętności z brutalną siłą i umiejętnością doboru stroju do sytuacji. Zamiast wielogodzinnych długich okładań z odległością mamy krótki i skoncentrowany, esencjonalny „cios”, na który trzeba odpowiednio się nastawić. Nie da się ukryć, że tak wszechstronne wymagania stają się kuźnią rowerowych talentów i pasjonatów, by nie używać kolokwialnego słowa „twardzieli”. Dlaczego? Bo wymagań jest dużo, a z większością musimy radzić sobie sami. Cyklokros wymaga wytrwałości, walki w ekstremalnym błocie z czasem, innymi kolarzami i samym sobą – a to utwardza, uczy i kształtuje.

Nie bez kozery to, czego w takiej kuźni nauczymy się w okresie jesiennym i zimowym, będzie procentować w sezonie. Łatwiej zniesiemy utrudnienia, szybciej zaadoptujemy się do istniejących warunków. Istnieje też zupełnie odmienna strona takich treningów – życiowa. Im mocniej hartujemy się na treningach, tym łatwiej nam w codziennym życiu znosić jego trudności.

Kolarz w trakcie zawodów przełajowych

Czy kolarstwo przełajowe jest sportem dla każdego?

Istnieje wiele przesłanek, które mogą popchnąć nas w stronę cyklokrosu i treningu z nim związanego. Trenując kolarstwo przełajowe nastawiamy się przede wszystkim na ogólny, bardzo szeroki rozwój cech fizycznych – siły i wytrzymałości. Dlatego też kolarz przełajowy trenuje intensywnie, uzupełniając typowy trening rowerowy wizytami na siłowni i zbliżając się raczej do wymagań triathlonu niż odmiany rowerowej pasji. Pamiętajmy, że ulubiona pora roku, w jakiej jeździ się przełajowo to jesień i zima, co pomaga wyciągnąć sezon do większych rozmiarów. Poza typowymi trudnościami jazdy terenowej mamy też warunki atmosferyczne, a przełajowcy nie znają pojęcia „złe warunki”, bo każde, ale absolutnie każde będą uważać za właściwe. Błoto, śnieg, zawieja? Super. Koleiny, ogromne kałuże, nieprzebrane przeszkody terenowe? Jeszcze lepiej.

Przy całym zachwycie pamiętać jednak należy, aby pasję wybierać rozsądnie. Nie każdemu tak ekstremalna forma jak kolarstwo przełajowe będzie pasować, i należy to szanować. Jeśli jednak chcemy wydłużyć sezon i być przygotowanym w pełni na okres wiosenny, kiedy wrócimy na nawierzchnie bliższe cywilizowanym, a niechętnie siadamy na trenażery – kolarstwo przełajowe może być arcyciekawą przygodą i alternatywą. Czy warto być na nią otwartym – zależy tylko od Was samych.